Nadine Lilith
Poproszono Radę o opinię na temat imion Nadine Lilith, które chciano nadać córce. W liście do Rady rodzice napisali:
Jest to strefa języków angielskiego i francuskiego, gdzie niemożność określenia płci nie stanowi przy ww. imionach problemu, a przeciwnie polska forma Nadzieja oraz rosyjska Nadieżda sprawiają problemy w wymowie nie-Słowianom. Oba imiona pochodzą z kultury judeochrześcijańskiej i są w takiej formie używane w języku angielskim, który dominuje w Afryce, z którą wiążemy swoje życie. Nasz starszy syn ma na imię Natan, w spolszczonej wersji i nawet ten fakt wymaga każdorazowego tłumaczenia, dlaczego imię jest pozbawione litery „h” z formy angielskiej Nathan.
Na ten list odpowiedział przewodniczący Rady, prof. Andrzej Markowski:
Odpowiadając na prośbę Państwa, dotyczącą opinii o imionach Nadine Lilith, stwierdzam, iż – niestety – ich forma nie pozwala odróżnić płci dziecka, co stanowi jedną z przeszkód, wymienionych w art. 50 Prawa o aktach stanu cywilnego (DzU 1986 nr 36, poz. 180), uniemożliwiających kierownikowi USC przyjęcie oświadczenia o wyborze imienia dla dziecka. To, że ten czynnik nie jest ważny w Malawi, dokąd, jak Państwo piszą, zamierzają Państwo wyjechać na stałe, nie jest trafnym argumentem, wszak czynności urzędowej nadania imienia dziecku dokonują Państwo w Polsce, gdzie obowiązują określone zasady nadawania imion. Pragnę także zaznaczyć, że istnieje wiele imion, wywodzących się z tradycji judeochrześcijańskiej, których forma polska nie sprawia kłopotów przy odczytywaniu w innych językach, jak choćby Anna czy Maria. Jeśli zaś chodzi o kłopoty tego typu, to, jak sądzę, sprawiać je będzie także forma imienia ojca dziecka (Klaudiusz), zawierająca literę k na początku i polski dwuznak sz na końcu: w języku angielskim imię to ma wszak formę Claud albo Claude, we francuskim Claude. Zasadnicze kłopoty sprawiać też będzie pierwszy człon nazwiska Pana: XXX, bardzo trudnego do poprawnego wymówienia przez nie-Polaka (grupa spółgłosek –sprz- będzie w wymowie zniekształcana tak, że nazwisko będzie trudno rozpoznawalne). Kłopotów przysporzy też odczytanie drugiego członu nazwiska Państwa, gdyż oprócz tego, że nikt nie odczyta w nim miękkiego ń, będzie panować tendencja do odczytania nagłosu jako „stajl” (tak jak w angielskim słowie style). Ale przecież nie stanowi to powodu do tego, by zmieniać swoje polskie imiona i nazwiska i – jak sądzę – nie zamierzają Państwo tego robić. Moim zdaniem należy przyzwyczajać cudzoziemców, zwłaszcza anglojęzycznych, do tego, że na świecie istnieją jeszcze inne języki niż angielski i że w tych językach są imiona o postaciach innych niż angielskie. Jeżeli zaś chcą Państwo uniknąć kłopotów związanych z odczytywaniem (i zapisywaniem) formy imienia córeczki, to radziłbym wybrać takie imię, które jest zapisywane jednakowo w języku polskim i angielskim.
2004 r.